Prezydencka kawalkada posuwała się po wyznaczonej trasie z prędkością 25 do 30 mil (40-50 kilometrów) na godzinę. Prezydent dwukrotnie kazał kierowcy zatrzymać się. Raz, gdy zobaczył napis proszący go o uściśnięcie ręki. Za drugim razem zamienił kilka słów z katolicką zakonnicą i grupą małych dzieci.
W śródmieściu narastająca liczba zgromadzonych mieszkańców witała prezydenta i jego małżonkę żywiołowo i serdecznie. Pozdrawiano ich okrzykami i gestami rąk. Agenci ochrony kilkakrotnie zmuszeni byli do stawania na stopniach limuzyny dla ochrony prezydenta przed zbitym tłumem. Jeden z młodych ludzi próbował biec za samochodem Kennedych.
Kawalkada przecięła centralną część miasta ze wschodu na zachód, jadąc ulicą Main, i dotarła do placu Dealeya. Tutaj z Main skręciła w Houston i pojechała na północ, zostawiając po prawej ręce szereg wysokich budynków. Kierowała się w stronę sześciopiętrowego, pomarańczowego, ceglanego budynku Teksaskiej Składnicy Podręczników Szkolnych. Widzowie byli wciąż liczni przed budynkami zajmującymi wschodnią stronę Houston, ale tłum rzedniał wzdłuż ulicy Elm, która skręcała w kierunku południowo–zachodnim i podążała w stronę wiaduktu kolejowego Triple Underpass i dwupoziomowego skrzyżowania ze Stemmons Freeway.
Pojazdy zbliżyły się do skrzyżowania ulic Houston i Elm. Wśród osób towarzyszących prezydentowi dawało się odczuć ogólną satysfakcję z entuzjastycznego przyjęcia. Gubernator O’Donnell był szczególnie zadowolony, znajdując przeciętnego mieszkańca Dallas tak samo podziwiającego i szanującego prezydenta, jak inni amerykańscy obywatele. Nellie Connally, dumna z przyjaznej postawy tłumu, obróciła się do Kennedy’ego ze słowami: „Panie prezydencie, nie może pan powiedzieć, że Dallas nie przepada za panem”. „To całkiem jasne” – odparł prezydent.
Kategorie:Przebieg wydarzeń
Skomentuj