Przez cały dzień trwały przesłuchania Oswalda w Komendzie Policji. Oskarżony kilkakrotnie porozumiewał się telefonicznie z prawnikami, szukając obrońcy. Odbył też około pięciominutową rozmowę z prezesem Dallaskiego Stowarzyszenia Adwokatów.
Między 13.10 a 13.30 Oswaldowi zezwolono na widzenie z matką oraz żoną. Później jeszcze kilkakrotnie dzwonił, próbując się z nią połączyć, lecz właścicielka domu, w którym mieszkali, powiedziała, że Mariny już tu nie ma. O 15.30 oskarżonego odwiedził jego brat Robert. Wizyta trwała dziesięć minut.
W budynku panował ogólny bałagan. Oswalda kilkunastokrotnie doprowadzano z celi do różnych pomieszczeń. W hallu, przez który przechodził, ustawicznie czyhali reporterzy prasy, radia i telewizji. Pracownicy Komendy na własną rękę puszczali w obieg rozmaite informacje dotyczące przebiegu wypadków i śledztwa. Sprawy o ważnym znaczeniu relacjonowano w trakcie zaimprowizowanych i prowadzonych bezładnie konferencji, w korytarzu na drugim piętrze. Dziennikarze prześcigali się w wysiłkach, by jak najszybciej odtworzyć zbrodnię i przedstawić swym odbiorcom sensacyjne doniesienia. Wieczorem naczelnik Curry postanowił przetransportować Oswalda do więzienia okręgowego (co stosowano tylko w nadzwyczajnych wypadkach).
Między 2.30 a 3.00 w biurze FBI w Dallas i w urzędzie szeryfa zadzwoniły telefony. Niezidentyfikowany mężczyzna ostrzegł, że „komitet” zdecydował „zabić człowieka, który zabił prezydenta”. Wkrótce potem agent FBI zawiadomił dallaską policję o anonimowej groźbie.
Kategorie:Przebieg wydarzeń
Skomentuj