„Jeśli ktoś «wzywał» do konfrontacji z ZSRR, to był to JFK.”
W taki sposób Tim Stanley – brytyjski publicysta i doktor historii współpracujący z Uniwersytetem Oxfordzkim – odpowiada badaczom amerykańskim. „Kennedy był znaczący prezydentem, ale daleko mu było do wielkości” – wywodzi Stanley i przytacza następujące argumenty:
- Nie można na prezydenturę Kennedy’ego patrzeć tylko przez pryzmat polityki zagranicznej, a w polityce wewnętrznej Kennedy był raczej „mierny” (mediocre); liberalne reformy stały się możliwe – paradoksalnie – dzięki jego śmierci, która pomogła Demokratom osiągnąć przewagę w Kongresie.
- John Kennedy był uzależniony od seksu – jak długo jego postawa „agresywnego kobieciarza” (aggressive womanising) nie przekroczyłaby granicy bezpieczeństwa?
Cztery zagadnienia ze sfery międzynarodowej omawiane przez Blight i Lang, Stanley komentuje tak:
- Kennedy był przekonany, że Wietnam jest zbyt ważny, by go stracić i to on wysłał tam doradców wojskowych,
- był też „staroświeckim żołnierzem zimnej wojny” od początku prezydentury przyrzekającym obronę wolności za każdą cenę,
- w dziedzinie broni nuklearnej nie odniósłby sukcesów, bo porozumieniem długo nie byli zainteresowani Rosjanie,
- a jeśli chodzi o Kubę, to właśnie on dał zielone światło inwazji w Zatoce Świń i próbował doprowadzić do zabicia Fidela Castro.
Sceptyczne opinie, co do klasy Johna Kennedy’ego jako polityka także nie są odosobnione.
O „seksualnych wybrykach” Kennedy’ego pisał też wspominany wcześniej Andrew Roberts, uznając, że w erze po skandalu Watergate, gdy politycy musieli być czyści, „seryjne związki żonatego JFK z atrakcyjnymi kobietami – w tym być może nawet z Marilyn Monroe – i z dziewczynami, które miały powiązania z mafią, zniszczyłyby go”.
Natomiast Scott Bomboy zwracał uwagę, że podejście Johna Kennedy’ego do perspektywy wojny w Wietnamie nie było jednoznaczne, że interesowała go również opcja militarna, a przyczyną była osławiona teoria domina – utrata Wietnamu miała oznaczać utratę całej Azji Południowo-Wschodniej.
A więc może, jak konkluduje Stanley, wszystko wyglądałoby inaczej, gdyby wybory w 1960 roku wygrał nie John Kennedy, lecz Richard Nixon?
Kategorie:Pół wieku później
Skomentuj